Igrzyska Olimpijskie Tokyo 2020
Olimpijskie wspomnienia
4. Ranking moczu
Lecąc do Japonii, na podstawie własnych doświadczeń i zebranych danych, byliśmy przygotowani na walkę z temperaturą. Generalnie, pierwsze dni po przylocie wyglądają tak, że nie ważne kiedy brałeś prysznic, wystarczy minuta na dworze i jesteś cały mokry od potu. Sukces polega na tym, aby do tego uczucia się przyzwyczaić. Im szybciej, tym lepiej.
Z naszego doświadczenia wiedziałyśmy, że im lepiej organizm sam się przestawi do warunków, tym łatwiej będzie to znosić na samych zawodach. Mówię tutaj w kontekście różnych wynalazków w postaci chłodzących kamizelek. Wielu zawodników z nich korzystało chodząc po porcie, ale my starałyśmy się unikać. Im trudniej na brzegu, tym łatwiej na wodzie 😉
Zamiast tego, przede wszystkim skupiliśmy się na piciu wody. Woda była naszym być albo nie być, lekki niedobór od razu miał swoje odzwierciedlenie w osłabieniu, zmniejszeniu koncentracji, senności. Z butelką (butelkami) nie rozstawałyśmy się na krok. Wlewałyśmy w siebie naprzemiennie wodę i elektrolity. Doszło do tego, że nie byłyśmy w stanie nawet określić ile tej wody wypijałyśmy. W trakcie treningu zawsze miałyśmy gotowe 8 bidonów, po ok 1l każdy.
Na miejscu nasz lekarz na bieżąco monitorował nasz stan nawodnienia poprzez codzienne pomiary jakości moczu. Dla nas zadziałało to dodatkowo motywująco! Jaka była duma, kiedy dostałeś wiadomość, że dzisiaj mocz jest najlepszy z całej grupy, lub gdy poprawiły się jego parametry względem dnia poprzedniego. Niby drobnostka, ale dzięki temu czuliśmy że kolejny puzzel wskakuje na swoje miejsce (o satysfakcji pasującego puzzla wiedzą wszyscy puzzlowi zapaleńcy – jak ja).
Z życia codziennego: kiedy grupą zebraliśmy się na oglądanie Ceremonii Otwarcia Igrzysk, wszyscy siedzieli już z bidonami w ręku, więc z Jolą musiałyśmy wrócić do pokoju i uzupełnić nasze zapasy wody, żeby następnego dnia nie wypaść źle na tle grupy. Taka rywalizacja :D
Wypatrujcie kolejnych wspomnień - pojawią się niebawem 😉